PRINTY KOLEKCJONERSKIE – MALARSTWO WSPÓŁCZESNE
MICHAŁ WRĘGA (SEPE)
Michał Wręga (SEPE) to artysta, który z niezwykłą lekkością przenosi uliczny klimat na płótna swoich obrazów. Tworzy świat, w którym realizm miesza się z odrobiną teatralności, a pod maskami i kostiumami ukrywają się prawdziwe ludzkie historie – pełne emocji, ironii i subtelnych refleksji. Człowiek jest dla niego centrum wszystkiego – nieidealny, pełen sprzeczności, ale właśnie dzięki temu prawdziwy i poruszający. SEPE opowiada o nim poprzez bogatą kolorystykę, zaskakujące detale i faktury, których aż chce się dotknąć.
Poznaj kolekcjonerskie printy autorstwa Michała Wręgi (SEPE) – obrazy, które nie tylko przyciągają wzrok, ale też przypominają, że to, co najbardziej ludzkie, bywa najbardziej poruszające.
PRINTY | O ARTYSTCE | BIO | WYSTAWY | W MEDIACH | WYWIAD

INFORMACJE O ARTYŚCIE
Michał Wręga (SEPE) urodził się w 1982 roku w Warszawie. Studiował na Wydziale Architektury Krajobrazu SGGW, a następnie na Wydziale Grafiki i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, gdzie obronił dyplom w 2009 roku. Już jako nastolatek związał się z ruchem graffiti, który z czasem przerodził się w jego głębsze zainteresowanie street artem, muralem i malarstwem studyjnym.
Od końca lat 90. SEPE tworzy w przestrzeni publicznej, a od 2009 roku dzieli życie zawodowe między murale a malarstwo sztalugowe. To drugie traktuje jako przestrzeń pełnej, osobistej wypowiedzi – intymny dziennik, w którym zapisuje obserwacje, emocje i refleksje. Jego obrazy są ilustracyjne, symboliczne i nasycone emocjami. Często wracają w nich motywy masek, kostiumów, sceniczności i ukrytych tożsamości.
Artysta pracuje zarówno w studiu, jak i w przestrzeni miejskiej. Malował murale w ponad 30 krajach – od Filipin po Armenię, od Norwegii po Stany Zjednoczone. W Polsce jego prace można zobaczyć m.in. w Warszawie, Gdańsku, Łodzi i Szczecinie.
BIO
Michał Wręga, czyli SEPE, to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich twórców street artu i malarstwa współczesnego. Jego prace były prezentowane w wielu krajach, m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech, Rosji, USA, na Filipinach czy w Kambodży. Brał udział w prestiżowych festiwalach sztuki miejskiej, takich jak Art Basel Miami, Artmossphere w Moskwie, Memorie Urbane we Włoszech, czy Urban Forms w Łodzi.
Jego malarstwo studyjne gościło m.in. w Museum For Urban Contemporary Art w Berlinie, Varsi Gallery w Rzymie, Rhodes Contemporary Art w Londynie, Brain Damage Gallery w Lublinie czy Leonarda Art Gallery w Warszawie.
Działa na pograniczu sztuki ulicznej i malarstwa galeryjnego, łącząc je w spójny, osobisty język artystyczny. Mieszka i pracuje w Warszawie.

WYSTAWY I WYDARZENIA:
WYSTAWY I WYDARZENIA
Na przestrzeni lat Michał Wręga (SEPE) prezentował swoje prace na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych, a także tworzył murale w ramach prestiżowych festiwali sztuki miejskiej na całym świecie.
Wybrane wystawy indywidualne:
- 2024 – Human Factor, Leonarda Art Gallery, Warszawa (PL)
- 2022 – Long Distance Trip, Brain Damage Gallery, Lublin (PL)
- 2018 – Dying Surfer Meets His Maker, Rhodes Contemporary Art, Londyn (UK)
- 2017 – Sleeping Through The War, Varsi Gallery, Rzym (IT)
- 2016 – Selfie in the Circus, SOON Gallery, Zurych (CH)
- 2015 – The Golden Age Of Grotesque, Lawrence Alkin Gallery, Londyn (UK)
Wybrane wystawy zbiorowe:
- 2025 – Up The Alley, Kirk Gallery, Aalborg (DK)
- 2024 – Urban Art Area 4, Leonarda Art Gallery, Warszawa (PL)
- 2022 – District 13 Art Fair, Drouot, Paryż (FR)
- 2021 – Urban Art Area, Centrum Praskie Koneser, Warszawa (PL)
- 2017 – We Broke Night, Museum For Urban Contemporary Art, Berlin (GER)
- 2016 – POW! WOW!, Honolulu Museum of Art (US)
Festiwale i wydarzenia street artowe:
- Art Basel Miami (US)
- Artmossphere Urban Art Biennale, Moskwa (RUS)
- Memorie Urbane, Fondi (IT)
- Urban Forms, Łódź (PL)
- Stencibility, Tartu (EST)
- UPEA, Jyvaskyla (FIN)
- City Leaks, Kolonia (GER)
- Traffic Design, Gdynia (PL)
- OD/Blokowanie 2.0, Szczecin (PL)
- Cambodia Urban Art, Phnom Penh (KH)
Prace SEPEgo powstawały również na ścianach w takich krajach jak: Filipiny, Kambodża, Kirgistan, Armenia, Gruzja, Norwegia, Francja, Niemcy, Portugalia, Hiszpania, Dania, USA i wielu innych.
ARTYSTA W MEDIACH:
Twórczość Michała Wręgi (SEPE) była wielokrotnie opisywana w polskich i zagranicznych mediach poświęconych sztuce współczesnej i street artowi. Jego prace pojawiały się m.in. w:
- The Art of the Mural (USA)
- Mural Masters (GER)
- Street Art & Graffiti Europe (FR)
- The Contemporary Urban Art Guide (FR)
- Next Level (AUS)
- Urban Nation – Unique, United, Unstoppable (GER)
- Elle Decoration (PL)
- Polski Street Art (PL)
- Artysta i Sztuka (PL)
- Slanted, Graffiti Art, Artaq Bookzine, Catapult Mag, Vice, Slow, Arteon, Art&Business
W Polsce o jego muralach i obrazach pisały także portale:
PRZYDATNE LINKI:
ROZMOWA Z MICHAŁEM “SEPE” WRĘGĄ
Michał Wręga (SEPE) to artysta, którego malarstwo wyrasta z miejskich murów, ale nie zatrzymuje się na ich powierzchni. To, co kiedyś było ruchem, gestem i kolorem w przestrzeni publicznej, dziś znajduje swoje miejsce także na płótnach – w formie pełnych emocji, ironii i zaskakującej symboliki obrazów. O swojej drodze twórczej, fascynacjach i o tym, dlaczego niedoskonałość jest doskonała, opowiedział nam podczas wyjątkowej rozmowy.
Pamiętasz moment, kiedy poczułeś, że malowanie to już nie tylko pasja, ale coś więcej – coś, co może stać się sposobem na życie?
Tak. Przychodzi taki moment, w którym należy podjąć decyzję – czy malowanie nadal pozostaje w sferze pasji realizowanej “po godzinach” czy poświęcam temu cały swój czas i uwagę zamieniając je w sposób na życie – także zawodowe. Dla mnie czas takiej decyzji przyszedł w 2009 roku po mojej pierwszej indywidualnej wystawie w Warszawie w nieistniejącej już galerii Viuro.
Na co dzień malujesz murale i obrazy w pracowni. Co sprawia, że daną historię opowiadasz w przestrzeni publicznej, a inną – na płótnie?
Nie ma tutaj żadnej generalnej zasady. Na pewno przy projektowaniu muralu istnieje więcej zmiennych oraz ograniczeń techniczno-logistycznych. Projektując mural należy liczyć się z jego formatem, rodzajem powierzchni “podobrazia”, dostępnym czasem na jego realizację, możliwościami sprzętowymi (rodzaj podnośnika itp.) oraz własną wydolnością fizyczną. Zajmuję się muralami autorskimi, realizowanymi przeważnie w ramach różnego rodzaju festiwali sztuki i oddolnych inicjatyw artystycznych. Choć są to najczęściej organizacje odważne w swoich działaniach to jednak trzeba uwzględnić, że mural powstaje w przestrzeni publicznej i nie wszystko do tej przestrzeni uda się przemycić. W studio nie ma takich ograniczeń.
Masz wrażenie, że niektóre tematy same wracają do Ciebie w pracach – czasem nawet mimochodem?
Moja malarska podróż trwa już prawie 30 lat. Pomimo wielu różnych etapów tej trasy wciąż fascynuje mnie opowiadanie historii. Traktuję malarstwo jako rodzaj dziennika oraz luźnych zapisków z przebywanej przeze mnie wędrówki i obserwacji na temat otaczającego mnie świata. Czasem będzie to komentarz bardziej gorzki, czasem złośliwy i groteskowy, czasem subtelny zapis spotkania, relacji itp. Ilustracyjność i figuracja będzie tu wspólnym, formalnym mianownikiem, ale również pewnego rodzaju teatralność i groteska. Sceniczność przedstawianych sytuacji. Motywy masek, kostiumów. Odgrywanie ról… To motywy, które faktycznie krążą i wracają w różnych odsłonach.
Jak wygląda Twój rytm pracy? Masz swoje rytuały, sposób, by wejść w tryb malowania?
Traktuję malarstwo jako pełnoetatową pracę. Z tego względu jest to moja codzienność. Nie mam ściśle określonych godzin pracy, dbam jednak o w miarę stały rytm dnia i regularność działań w pracowni. Oczywiście są dni lepsze – kiedy dopisuje werwa i moc kreacji oraz dni słabsze kiedy tego nie ma… Zawsze jest coś do zrobienia, więc taki czas obniżonej kreatywności można spożytkować na wszelkie prace biurowo – techniczne takie jak odpisywanie na zaległe maile, obróbka zdjęć, dokumentacja obrazów, gruntowanie płócien, zakupy materiałów itp. Na przedłużające się dni niemocy najlepszym resetem głowy jest po prostu solidny dystans na rowerze.
Są obrazy, które „malują się same” – i takie, które stawiają opór. Co wtedy robisz?
Tak, zadarza się czasem coś takiego. Przeważnie te obrazy, które powstały tak sprawnie i lekko uważam za swoje najlepsze. Po prostu podczas pracy nad nimi wszystko się zsynchronizowało – dobry nastrój, ciekawość danego tematu, fascynacja procesem kreacji i zaskakiwanie w tym samego siebie. Wszystko wtedy jakby układało się samo. Powstający w taki sposób obraz jest jednocześnie świeży i lekki oraz mocny w wyrazie. To świetne uczucie i życzę sobie by każdy powstawał właśnie w taki sposób. Niestety tak się nie dzieje i czasem zadziewa się podczas pracy “opór materii”. Oznacza to wtedy różne rzeczy. Czasem to, że zabrakło dobrego planowania pracy, przemyślenia jej etapów lub nie było wystarczającego przekonania co do tematu, kompozycji itp. Coś wydarzyło się na siłę lub zabrakło pokory – miało być szybko, sprawnie i olśniewająco, a tu nagle pod stopami grząski grunt. Co ruch to gorzej… Warto wtedy dać takiemu obrazowi odpocząć (czy raczej odpocząć od siebie nawzajem). Można wrócić do niego po jakimś czasie ze świeżym pomysłem na zmianę jakiegoś fragmentu lub dokonać kompletnej rewolucji – szerokim gestem zacząć go zupełnie zamalowywać i dekonstruować – kilka moim ulubionych obrazów powstało właśnie w ten sposób.
Zdarzyło Ci się kiedyś stworzyć coś bardzo intuicyjnie – bez szkicu, bez planu – i dopiero później zrozumieć, o czym to było?
Bardzo duża część moich obrazów powstaje właśnie w taki sposób. Na początku robię podmalówkę. Proces ten jest dynamiczny i intuicyjny. Oparty na geście, ekspresji, spontanicznych uderzeniach pędzla, wydobywaniu faktur, rozlewaniu farby, przecieraniu powierzchni. STOP. To ten moment, w którym już coś ciekawego zaczyna wydobywać się z tych abstrakcyjnych form podmalówki. Obraz zaczyna mówić. Opowiadać historię, która już jest tam zapisana. Trzeba ją tylko wydobyć, wyłuskać kontekst z wszystkich tych faktur i plam, odpowiednio wyrzeźbić w nich detal odrzucając to co zbędne, a eksponując co przydatne.
Czy masz w głowie takie wymarzone miejsce – ścianę, budynek, kontekst – gdzie chciałbyś kiedyś stworzyć pracę?
Nie mam takiej listy miejsc, choć z doświadczenia wiem, że najciekawiej pracuje mi się tam, gdzie muralizm jest jeszcze czymś nowym i świeżym. Wspaniałym doświadczeniem było np. pojechać na Filipiny i tam zupełnie oddolnie i z własnej inicjatywy zorganizować sobie ściany do malowania w raczej biedniejszej części stolicy Manili. Pierwszy kontakt z właścicielami ścian, zdobywanie ich zaufania, przekonanie do czegoś czego zupełnie nie znają było dość karkołomne. Samo malowanie dawało już jednak możliwość skrócenia dystansu i bardzo fajnych, życzliwych interakcji i relacji z lokalną społecznością. Podobnie było podczas moich podróży do Kambodży, Kirgistanu, Gruzji czy Armenii – wszędzie tam gdzie malowanie na ulicy było wtedy czymś zaskakującym i niespodziewanym, a mieszkańcy czuli się tym bardziej obdarowani niż zaskoczeni czy przytłoczeni.


Jakie znaczenie ma dla Ciebie kontakt z odbiorcami/fanami? Zastanawiasz się czasem, jak Twoje prace są odbierane i czy to wpływa na kolejne?
Praca studyjna to praca samotna. Obrazy, a tym bardziej serie czy cykle do wystaw indywidualnych powstają bardzo długo. W skupieniu i izolacji od odbiorców. Myślę, że tak jest najlepiej by móc wydobyć dokładnie to co i jak chce się przekazać.
Upublicznienie i prezentacja prac w formie wystawy czy na social mediach jest czasem weryfikacji i konfrontacji.
Bądźmy tu szczerzy – każdy twórca jest trochę megalomanem, trochę narcyzem i trochę egocentrykiem. Lubimy jak nas chwalą, komplementują dokonania, zasypują serduszkami i lajkami, mocna krytyka z kolei potrafi podciąć skrzydła. Informacja zwrotna jest cenna, a mizianie za uszkiem przyjemne jednak nie może to trwale wpływać na dalszą twórczość. Opinie są różne i często zmienne. Nie mam na nie wpływu. Wiele obrazów, sposób ich wykonania i proponowana przeze mnie jakość dociera z opóźnieniem. Moim zadaniem jest zachowanie w tym co robię niezależności, szczerości i autentyczności. Pracować w zgodzie ze sobą. Cieszyć się procesem i eksploracją nieznanego. Być ciekawym, co czeka za kolejnym zakrętem. Proponować kreację najwyższej jakości na jaką mnie stać w danym momencie.
Z jakimi narzędziami czujesz się w pracowni najepiej? Masz swoje ulubione techniki, patenty, może nawet nietypowe przybory?
Akryle, farby olejne i oczywiście farby w spraju jako narzędzie sentymentalne z minionych, “graficiarskich” czasów.
Oprócz tego używam przeróżnych rekwizytów i narzędzi, a nawet artykułów gospodarstwa domowego w myśl zasady, że “wszystkim da się coś namalować”. Chodzi tu o uzyskiwanie zaskakujących i nieprzewidywalnych efektów faktur i form. Wśród całej sterty eksperymentalnych przyborów są wszelkiego rodzaju miotły, gąbki, kielnie, szpachle nawet wycieraczki samochodowe i opryskiwacz ogrodowy.
Często mówisz, że „człowiek jest doskonały w swojej niedoskonałości”. Jak to przekonanie wpływa na Twoją pracę?
Malarska sprawność warsztatowa jest dla mnie ważna. Dopracowany detal, wystudiowany kolor, dbałość o techniczne “spinanie się” obrazu we wszystkich jego formalnych aspektach. Jednak równie ważna jest niedoskonałość, wynikająca ze spontanicznych gestów, nie do końca kontrolowanej ekspresji. Wszelkie rysy, niedociągnięcia, drobne błędy i pozorne potknięcia nadają pracy autentyzmu i niepowtarzalności. Dzięki temu prace zyskują osobisty, niepowtarzalny sznyt.
Kiedy patrzysz na swoje starsze prace – masz ochotę coś poprawić, czy raczej zostawiasz je jako świadectwo danego momentu?
Oczywiście po jakimś czasie widzę wiele tego rodzaju mankamentów do poprawki. Niektóre obrazy przemalowałbym kompletnie lub zupełnie zamalował 🙂 Każdy obraz jest jednak taką kartką z kalendarza.To zapis chwili, sposobu, w jaki wtedy patrzyłem na temat, kolor, kompozycję czy nawet umiejętności warsztatowej. To zapis drogi i należy wszystko zostawić takim jakim jest.
Jakie wyzwania są dla Ciebie dziś najbardziej twórcze – formalne, tematyczne, a może po prostu logistyczne?
Jako malarz studyjny i muralista działam zasadniczo w dwóch obszarach – w zaciszu pracowni oraz na otwartej przestrzeni miejskiej. Studio jest miejscem intymnym i odizolowanym od zewnętrznych bodźców. To tam mogę w pełni skupić się na obrazie, szlifować swój warsztat, doskonalić umiejętności oraz eksperymentować z różnymi technikami i mediami. Praca studyjna pozwala na głębszą eksplorację zagadnień formalnych, takich jak kompozycja czy kolorystyka. Z kolei tworzenie murali to proces znacznie bardziej dynamiczny. Sterylność studia zostaje zastąpiona różnorodnymi bodźcami i czynnikami, takimi jak zmieniające się warunki pogodowe, logistyka, lokalizacja ściany czy kontekst urbanistyczny i kulturowy danego miejsca. Duży format wymaga znacznego wysiłku fizycznego, a czas pracy często ogranicza presja związana z pogodą lub wynajmem sprzętu, na przykład podnośnika. Istnieje także przestrzeń pośrednia – pomiędzy pracownią a miejskim zgiełkiem w postaci opuszczonych budynków. Te miejsca, choć odosobnione i ciche, oferują dynamikę nieobecną w studiu. Atmosfera takich lokalizacji sprzyja eksploracji oraz osadzaniu obrazu w szerszym kontekście przestrzennym. To właśnie te przestrzenie mają według mnie największy potencjał, łącząc jakość pracy studyjnej z wyjątkowym kontekstem miejsca.
Co powiedziałbyś młodym twórcom, którzy chcą iść własną drogą, ale nie wiedzą, czy warto zaryzykować?
Niestety nie istnieją tu żadne uniwersalne prawidła i zasady gwarantujące sukces w tej dziedzinie. Co sprawdziło się jednemu wcale nie musi zadziałać dla drugiego. Nie ma pewności czy talent, praca i pełne zaangażowanie wystarczą. Pewność jest tylko co do jednego – jeśli przestaniecie próbować nic się dalej dla Was nie zadzieje.
A Tobie – na samym początku – co najbardziej pomogło? Ludzie, miejsce, szczęśliwy zbieg okoliczności… czy po prostu upór?
Wszystkiego było po trochu, szczególnie na dalszych etapach tej drogi. Na początku było jednak przede wszystkim dużo uporu. Tego oślego 🙂
Dzięki, Michał, za rozmowę – szczerą, konkretną i z dystansem. A jeśli chcecie zobaczyć, jak to wszystko przekłada się na obrazy – zapraszamy do naszej galerii printów Michała SEPE Wręgi.